Praca w parach to efektywny sposób uczenia się, który przy okazji pozytywnie wpływa na relacje między dziećmi. Dzisiaj więc również sięgnęłam po tą metodę.
Media w ostatnim czasie mówiły dużo o odkryciu nowego systemu planetarnego TRRAPIST-1. Jeden z chłopców poruszył ten temat podczas zajęć, postanowiłam więc go zgłębić. Obejrzeliśmy film o tym odkryciu, rozmawialiśmy o nim. A na koniec puściliśmy wodze wyobraźni i zabawiliśmy się w "co by było, gdyby?". Co by było gdybyśmy chcieli polecieć na te planety? Musielibyśmy zbudować odpowiedni pojazd. Ciekawe kogo byśmy tam spotkali?
Od słowa do słowa i zrodził się pomysł na kolejne zajęcia. Na dzieci następnego dnia czekały koperty z trzema zadaniami:
Dzieci pracowały w parach - podział jest zawsze zwizualizowany na tablicy. Dzieci najpierw pracowały wewnątrz par (próbując przeczytać polecenia), a po upływie 5 minut (odmierzanych na specjalnym zegarze) mogły skorzystać z pomocy rówieśniczej poza parami. Jak w wielu wcześniejszych przypadkach, pomoc nauczyciela Żaczkom okazała się zbędna.
Zadanie z komputerem polegało na znalezieniu informacji, jak daleko jest z Szyszkowej do Mielca (założyłam, że tam właśnie produkowalibyśmy nasz pojazd kosmiczny :) ), a także należało wypisać miasta, przez które prowadziłaby droga. Zadanie z klockami lego polegało na zbudowaniu pojazdu, który pozwoli na dotarcie w odległe części kosmosu, a zadanie z kredkami - na przygotowaniu rysunku, jak dzieci wyobrażają sobie te planety.
Dzieci przystąpiły do pracy.
Po skończeniu spotkaliśmy się na dywanie, by omówić efekty pracy.
Chłopcy, którzy planowali trasę, przekazali informację o liczbie kilometrów, a nawet znaleźli 3 alternatywne trasy prowadzące do Mielca. Skrupulatnie przepisali też nazwy miejscowości, przez które prowadzi trasa. Co więcej, trasę zaprezentowali też na wiszącej w sali mapie Polski.
Druga grupa zbudowała pojazd, który nie tylko doleci do układu TRRAPIST-1, ale też (o czym chłopcy samodzielnie pomyśleli) będzie mógł eksplorować planety i je badać. Chłopcy zaplanowali bowiem odczepiane minipojazdy, którymi będzie można zwiedzać planety, a także liczne mierniki, żeby móc zmierzyć temperaturę, czy wysokości oraz szczypce do pobierania różnych próbek. Na wypadek spotkania jakichś potworów, nie zapomnieli też oczywiście o mieczu. Znalazło się również miejsce na skrzynię na szaliki, gdyby się okazało, że jest tam dość chłodno.
To, co bardzo ważne, to to, że dzieci pracowały w oparciu o filary pedagogiki planu daltońskiego. Samodzielnie zaplanowały swoją pracę i ją wykonały, a także współpracowały ze sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz