wtorek, 23 października 2018

Naturalna motywacja do nauki...ona istnieje! :)

Bardzo często obawiamy się, że jeśli pozostawić dzieciom możliwość samodzielnej decyzji, to nie będą się uczyć, stąd też tak potrzebne są nagrody lub kary. Dzisiaj miałam okazję przekonać się kolejny raz, że może być inaczej!


Stałym elementem pracy z dziećmi w daltońskim przedszkolu jest tablica z zadaniami. W każdym tygodniu dzieci otrzymują zadania związane z realizowanym materiałem do samodzielnego wykonania. Dzieci samodzielnie planują, kiedy te zadania wykonają, dokonują tez ich samooceny. Każde zadanie oznaczone jest jakimś symbolem (u nas są to postaci z kreskówek). Jest to ułatwienie, które pozwala dzieciom na szybką identyfikację zadania przy samoocenie.


W poprzednim tygodniu zauważyłam, że choć większość zadania wykonała, to niektóre dzieci miały z tym trudność, odniosłam wrażenie, że wykonywały je niechętnie. Widząc taki spadek motywacji, porozmawialiśmy o nim na dywanie. Pomyślałam, że taka rozmowa będzie świetną okazją do uczenia dzieci wyrażania własnego zdania, słuchania drugiej strony i szukania rozwiązań - jednym słowem: nauki rozwiązywania sytuacji konfliktowych.

Okazało się, że niechęć wynikała z tego, że zadania nie zawsze były zgodne z zainteresowaniami dzieci. Dzieci mówiły na przykład: "Ale ja nie lubię rysować!" - a jedno z zadań dotyczyło własnie rysowania. "Bo ja bym chciał jeszcze jeden eksperyment" - jedno z zadań było eksperymentem do wykonania, ale dla części dzieci jeden to za mało.
W tym miejscu powiedziałam dzieciom o tym, że bardzo się staram, żeby zadania były dla nich atrakcyjne, ale ponieważ dzieci jest wiele, a każdy jest nieco inny, trudno jest wymyślić takie zadania, które będą podobać się tak samo każdemu. Jedni bardzo lubią rysować, inni nie, jedni lubią robić obliczenia, inni nie itd. Spytałam, jakie widzą wyjście z sytuacji.


Na początku trudno było znaleźć rozwiązanie. Padła propozycja, by w ogóle nie zadawać niektórych zadań (np. rysowania), ale nie spodobało się to wszystkim. Inna propozycja dotyczyła tego, by nie trzeba było robić zadań, których się nie lubi. Powiedziałam, że nauczenie się niektórych rzeczy wymaga wielu ćwiczeń, które nie zawsze na początku dają przyjemność. Na przykład jak uczymy się jeździć na rowerze, to początkowo głównie się przewracamy, ale jak już się nauczymy, to jest to bardzo fajne. Podobnie jest z nauką pisania, trzeba dużo ćwiczyć nasze dłonie: rysując, kolorując, nawlekając koraliki, tworząc prace plastyczne. Jeśli nie będziemy tego robić, trudno będzie nam nauczyć się pisać. Jedno z dzieci, które uczy się w szkole muzycznej, podało też wtedy  przykład z grą na instrumencie.

Wtedy padła propozycja: a może niech każdy sam sobie wymyśli zadania? Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że to ciekawy pomysł! Zwiększyłby motywację, uruchomił kreatywność, pozwoliłby indywidualizację...Dzieciom również pomysł się spodobał. Pomyślałam, że spróbujemy, ale powiedziałam dzieciom, że chciałabym, aby było to na początek jedno zadanie, bo - tak jak pisałam wcześniej - zadania pomagają też utrwalić rzeczy, które są potrzebne do nauczenia różnych umiejętności zaplanowanych dla przedszkolaków, więc pozostałe zadania chciałabym nadal sama planować, mając na względzie jednak to, by były one różnorodne.  Dzieci się na to zgodziły.

Dzisiaj zaczęliśmy więc od nowej tablicy z zadaniami. Pierwsze zadanie na tablicy brzmiało: "Wymyśl własne zadanie!".

Efekt był niesamowity! Dzieci od razu wzięły się do pracy, a prawie wszystkie wykonanie własnego zadania zaplanowały na dzień dzisiejszy. Pomysłowość dzieci była ogromna, a co ważne - kilkoro dzieci, zamiast jednego własnego zadania, wykonała ich kilka (mimo że dzisiaj na zajęciach grupowych poznawaliśmy nową literkę, więc pracy nie brakowało). Warunek, jaki miało spełniać wymyślone zadanie, był jeden: zadanie ma czegoś uczyć (rozwijać jakąś umiejętność lub wiedzę lub służyć zdobyciu nowych).




Dzieci podeszły do zadania odpowiedzialnie. Zadania były różnorodne: od wykonania zestawu ćwiczeń fizycznych, przez rozwiązanie zadań matematycznych z kącika matematycznego, wykonanie rysunków na wybrany przez siebie temat lub ozdób z "prasowanek", odrobieniu "zaległych" przez nieobecność kart z ćwiczeń, na zbudowaniu budowli z klocków o określonych parametrach (np.która nie zatonie albo będzie jak najwyższa) kończąc. 
Dzieci realizowały też inne zadania: była zabawa kreatywnymi kostkami i tworzenie opowieści o gwiazdce, co spadła z nieba, były też działania matematyczne opierające się na rzutach kostką: dodawanie i odejmowanie wyrzuconej liczby oczek. Przy okazji okazało się, że jedno z dzieci zna pojęcie liczby ujemnej (3-5=-2) i chętnie dzieli się tą wiedzą z rówieśnikami :).
Dzieci rozwijały motorykę małą, kreatywność, orientację przestrzenną, grafomotorykę, rozumowanie matematyczne i wiele innych cennych umiejętności. Wszystko z własnej inicjatywy, bez przymusu.


Dzięki możliwości realizacji własnego pomysłu na zadanie, dzieci miały dużą motywację do nauki. Panowała atmosfera ciekawości poznawczej i wzajemnego zachęcania się do wymyślania nowych pomysłów. Dzieci zwyczajnie chciały się uczyć, bo nauka nie jest dla nich czymś nudnym!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz