środa, 31 sierpnia 2016

Pomoce - sygnalizator

Sygnalizator to urządzenie przydatne w organizacji pracy dzieci, uczeniu samodzielności, ale też umiejętności współpracy. W pedagogice Planu Daltońskiego samodzielność i współpraca to dwa podstawowe filary (jest jeszcze trzeci - odpowiedzialność). 
Ponieważ w Planie Daltońskim nie ma żadnych z góry narzuconych pomocy dydaktycznych, w naszym przypadku rolę sygnalizatora pełni lampka z okazyjnie kupioną wielokolorową żarówką. Obsługiwaną do tego pilotem. Taki "bajer" ;). Kolory na zdjęciach odbiegają niestety od rzeczywistości...


Po co ten sygnalizator? Nie chodzi o naukę bezpiecznego poruszania się po drodze (choć oczywiście też można go do tego wykorzystać). Tu chodzi o rozwój osobisty dziecka.

Podstawową sprawą jest to, że niezwykle ważna jest wiara w dziecko, w jego możliwości, w to, że jest w stanie poradzić sobie z różnymi sytuacjami. Ileż to razy dzieci zaskakują nas dojrzałymi przemyśleniami, czy też pomysłami, na które sami nigdy byśmy nie wpadli! Efekt zaskoczenia często bierze się z mylnego przekonania, że aby dobrze poradzić sobie z jakimś zadaniem (od samodzielnego ubrania się na rozwiązaniu łamigłówki kończąc), dziecko potrzebuje pomocy dorosłego, że samodzielne wykonanie będzie gorsze, wolniejsze, mniej efektywne. W początkowej fazie tak może oczywiście być, ale - o czym wie każdy sportowiec - bez treningu nie ma mistrzów!

Wyręczanie dzieci, nadużywanie słów przez rodziców słów "Daj, ja to zrobię!", "Mama/tata zrobi to szybciej!" skutkuje u dzieci z jednej strony wyuczoną biernością, niechęcią do podejmowania nowych wyzwań ("A po co mam to robić, skoro i tak dorosły zrobi to lepiej?"), a z drugiej strony obniża samoocenę dziecka, uderza prosto w jego wiarę we własne możliwości. Wiek przedszkolny to zgodnie z teorią Eriksona czas związany z aktywnością polegającą na badaniu środowiska i własnych możliwości, dokonywania odkryć.  Dzieci chcą wykazywać się inicjatywą, próbują podejmować się różnych zadań i obowiązków. Podcięcie im skrzydeł powoduje wykształcenie poczucia winy, bierności, niskiej samooceny swoich możliwości.
Nie mówiąc już o tym, że dziecko przyzwyczajone do polegania we wszystkim na rodzicu, nie zmieni się nagle z dnia na dzień w wieku kilkunastu lat. Czy wtedy rodzic będzie też umiał pogodzić się z rolą osoby wyręczającej we wszystkim swoją latorośl?

Jak się do tej teorii ma sygnalizator?
Klasyczny sygnalizator ma jak wiadomo trzy kolory: czerwony, żółty i zielony.
Kolor czerwony mówi, że jest to czas samodzielnego zastanowienia się nad znalezieniem rozwiązania. Dziecko powinno w tym czasie pomyśleć, jak może poradzić sobie z wykonaniem zadania. Może sięgnąć do pomocy dostępnych w sali (np. liczydło, liczmany). To bardzo ważny moment - dać chwilę do namysłu, spokojnego zastanowienia się. W tym czasie dzieci nie mogą prosić o pomoc ani kolegów, ani nauczyciela. Mają czas tylko dla siebie - na spróbowanie. Czerwone światło pali się przez z góry określony czas, wskazany na specjalnym zegarze ( o którym pisałam tutaj).
Później nadchodzi czas na światło żółte. Dzieci mogą zwrócić się o pomoc do kolegów i koleżanek. Czyli można ściągać??? W pewnym sensie tak, jeśli przez ściąganie rozumiemy ściąganie od innych wiedzy lub umiejętności, a nie bezmyślne kopiowanie gotowych rozwiązań. Przy żółtym świetle dzieci mogą ze sobą rozmawiać, mogą sobie pomagać, mogą pytać i odpowiadać, mogą wspólnie szukać rozwiązania, korzystając z dostępnych w sali pomocy. O to chodzi! Dzieci uczą się współpracować. To także czas, gdy nauczyciel jest nadal poza zasięgiem dzieci.
Pytania do nauczyciela - o ile jeszcze istnieje taka potrzeba - kieruje się dopiero, gdy zapali się światło zielone. Wówczas nauczyciel służy swoją pomocą, tak, by każde dziecko miało możliwość zakończenia wykonania zadania sukcesem.

Taki cykl pozwala dzieciom na próbowanie siebie. Jeśli dziecko samodzielnie nie znajdzie rozwiązania, to dzięki pomocy kolegów, a jeśli okaże się ona niewystarczająca - także nauczyciela, ma szansę na znalezienie rozwiązania. Jednak to dziecko odpowiedzialnie i samodzielnie podejmuje decyzję, że potrzebuje pomocy. Jego inicjatywa nie jest tłumiona, wręcz przeciwnie - jest do niej zachęcane.

Pomoce - zegar

Realizując zajęcia zgodnie z pedagogiką Planu Daltońskiego, wykorzystuje się różnorodne pomoce dydaktyczne. Najbardziej podoba mi się to, że można je tworzyć samodzielnie :)
Wykorzystując więc otrzymany niegdyś na jakiejś konferencji kalendarz, udało mi się stworzyć zegar do odmierzania czasu wykonywania zadań.


Jak widać na obrazku, zegar zrobiony jest z płyty CD. Taśmą dwustronną przymocowany jest od tyłu mechanizm zegarowy na baterię. Na tarczę naklejone są kawałki dwustronnej taśmy, do których przykleja się zalaminowane karteczki z odpowiednią liczbą minut.

O co chodzi? Czy nie wystarczy zwykły zegar? W przypadku starszych dzieci zwykły zegar wystarczy jak najbardziej. Jednak w wieku 6 lat odczytywanie godziny z zegara wskazówkowego, a przede wszystkim rozumienie długości trwania 5 minut, 10 minut, czy 15 nie jest jeszcze intuicyjne. A to przeszkadza w dobrym planowaniu swojej aktywności. Czy warto 5 minut przed końcem zabawy wyciągać z szafki nową grę i rozkładać pionki? A może to czas na rozpoczęcie sprzątania?
Dzięki zegarowi dzieci mają także możliwość porównywania długości trwania poszczególnych okresów: w dziesięciu minutach mieszczą się dwie piątki, a w piętnastu aż trzy. To przy okazji edukacja matematyczna :)

Tablica zadań

Tablica zadań to jeden z podstawowych elementów nie tylko wyposażenia sali, ale przede wszystkim sposobu pracy z dziećmi. Są różne sposoby konstruowania tablicy, a przede wszystkim samych zadań. W naszym przypadku tablica na bieżący tydzień wygląda tak:
Zajęcia grupa zaczyna pierwszego września w czwartek, stąd na tablicy są tylko dwa zadania. Maksymalnie będą cztery.

Tydzień ten (a raczej te dwa dni) poświęcimy przede wszystkim na poznanie sali, rozmieszczenia i wyposażenia kącików tematycznych, a także porozmawiamy o tym, co robić, by zajęcia nie tylko uczyły, ale też były przyjemne dla uczestników. Pewnie wielu od razu na myśl przychodzi, że ustalimy reguły, czy zawrzemy kontrakt. Nie tyle chodzi mi jednak o wypracowanie nienaruszalnych, szczegółowych zasad (typu "rozmawiamy półgłosem", "dzielimy się rzeczami"), co o uświadomienie sobie nawzajem własnych potrzeb. Myślę sobie, że w dobrze funkcjonującej rodzinie nie ma przecież kodeksu przypiętego na ścianie, a mimo tego każdy członek rodziny wie, co "przejdzie", a co nie uzyska akceptacji rodziny. Jest to możliwe dzięki dobrej znajomości siebie nawzajem, a także darzeniu się szacunkiem i - używając terminologii piłkarskiej - graniu do tej samej bramki, czyli posiadaniu wspólnych (a przynajmniej nie wzajemnie się wykluczających celów). Taki stan chciałabym osiągnąć również w naszej małej grupce. Czy się uda? Zobaczymy wkrótce :)

Wracając jednak do tablicy zadań - ważnym celem, jaki chciałabym osiągnąć, pracując z Żaczkami, jest umiejętność współpracy. Stąd też niektóre zadania (tak jak te z tego tygodnia) wymagają współdziałania.
Celem zajęć jest między innymi nauka czytania, stąd polecenia zostały zapisane. Część dzieci opanowała już tę umiejętność, część jest w trakcie. Podpisać się potrafi każdy, z nazwiskiem mogą czasem pojawić się jednak trudności. To pierwszy więc moment, gdzie będzie potrzebna kooperacja :) W pierwszym zadaniu jest też do rozszyfrowania schematyczna mapa, gdzie metoda burzy mózgów z pewnością znajdzie naturalne zastosowanie. 
Zadanie drugie natomiast to typowe zadanie wymagające znalezienia wspólnego rozwiązania. Sama jestem bardzo ciekawa, jak podejdą do niego dzieci. Kącików w sali mamy siedem: matematyczny, przyrodniczy, nauki czytania i pisania, czytelniczy, geograficzny, młodego odkrywcy oraz przyborów i gier. Dyżur w żadnym wypadku nie oznacza konieczności samodzielnego sprzątania, raczej "zarządzanie" daną przestrzenią - dbanie, by rzeczy odkładane były na miejsce, by były szanowane, ale także możliwość zgłaszania pomysłów usprawnień, uzupełnienia zawartości. Jedne kąciki mają wiele elementów, do tego będą z pewnością często wykorzystywane przez dzieci, w innych pracy będzie mniej. Jak podzielą się między siebie Żaczki? Przekonam się wkrótce :)
Przy każdym kąciku tematycznym jest miejsce na powieszenie breloczka z imieniem dziecka.

Tablica z zadaniami to jednak tylko pierwszy etap, ponieważ kluczowe znaczenie ma też tablica dotycząca oceny wykonanych zadań. Właściwie samooceny, ponieważ dokonują jej same dzieci. 

Samoocena w naszym przypadku będzie dotyczyć emocji, czyli - dzieci będą oceniać każdorazowo, jak czuły się, wykonując zadania. Służą temu karteczki z odpowiednimi grafikami, które dzieci przypinają w odpowiednich miejscach. Czy były zadowolone?
A może smutne, niezadowolone?
A może czuły się jeszcze inaczej? Spektrum emocji jest bardzo szerokie. Zaskoczone? Zawstydzone? Rozczarowane? Co najlepiej obrazowałoby ich samopoczucie? Może jakiś kolor (energetyczny pomarańczowy, a może nijaki szaro-bury)? Albo inny rysunek (mruczący kot, najeżony kolcami kaktus, a może wesoło skacząca piłka)? Kreatywność dzieci nie ma granic, a emocje mogą mieć różne odcienie. Przy tablicy znajduje się więc także pojemnik z pustymi karteczkami - do uzupełnienia przez dzieci, jeśli uznają, że ich odczucia są zbyt skomplikowane, by zawrzeć je w prostym rysunku uśmiechniętej, bądź smutnej buźki.